Dzień 3
Bubnische, obwód iwano-frankijski. Karpaty, przywitały nas cumulusami i siarczystym deszczem, ale zniechęcić nas nie zdołały. Pierwszą godzinę poświęciliśmy na dalszą integrację i budowanie ducha polsko-ukraińskiego zespołu. Następnie, w górę, w górę (jak mawiał Clark Gable), po około 2 h godzinnach dotarliśmy do urokliwych piaskowych skała, ukrytych w liściastym lesie, poprzecinanym plamami słońca i zwieńczonym żółtawo-brązową koroną.
Nasz przewodnik, zwany "Energizerem", poprowadził nas do miejsca, które miało zaledwie 20 cm szerokości. "Przeciskamy się!" - zarządził. Hm, było bardzo ciekawie, kiedy sam się zaklinował... Prawdziwy team building!
A po wysiłku, sycący obiad w szałasie z ogniskiem na środku i tańce-hulańce w takt ukraińskich hitów.